Robota nie jest zrobiona do końca
„Zdarzyło się to, co trener Tabak starał się przez dwa dni wbić nam głowy, czyli że będzie to zupełnie inny mecz niż w piątek. Żebyśmy nie liczyli, że znowu zagramy tak dobrze w ofensywie, a rywale, którzy będą bardzo zmotywowani, tak słabo. Od początku mieliśmy problemy, bo nie mogliśmy trafić trójki i patrzyliśmy po sobie, co się dzieje. Złapaliśmy jednak swój rytm i cieszy to, że gościom nie udało się nas złamać” – stwierdził Schenk.
O ile pierwsze spotkanie nie miało większej historii, o tyle druga konfrontacja była niezwykle zacięta. W piątek emocje zakończyły się w pierwszej kwarcie, którą sopocianie wygrali 30:9, a cały mecz 97:78. W niedzielę gospodarze triumfowali 82:81, a zwycięstwo zapewnił im 3,6 sekundy przed końcem właśnie Schenk.
„Zobaczyłem, że bez mojego ruchu do rzutu Dawid Słupiński skoczył na mnie, pojawiła się wolna droga do kosza i było jasne, że będę kończył akcję, a nie szukał innej opcji. Prowadzimy 2:0, ale robota nie jest zrobiona do końca” – wyjaśnił niespełna 30-letni rozgrywający, który z dorobkiem 20 punktów (miał też dziewięć asyst) był w niedzielę najskuteczniejszym koszykarzem Trefla.
Trener sopocian przekonuje, że piątkowe spotkanie nie było wykładnikiem możliwości zespołu z Dąbrowy Górniczej.
„Przestrzegałem zawodników wiele razy i na wiele sposobów, bo moim zdaniem drugi mecz jest najważniejszy w play off. No i zaczęliśmy źle, zbyt miękko, nie byłem również zadowolony z podejścia niektórych koszykarzy. Jako trener muszę wykonać znacznie lepszą pracę, aby odpowiednio przygotować drużynę. Nie mam wątpliwości, że jeśli rozpoczniemy mecz w Dąbrowie Górniczej w takim samym stylu, to wrócimy do Sopotu na piąte decydujące spotkanie” – zauważył Żan Tabak.
Z kolei szkoleniowiec ekipy z Dąbrowy Górniczej podkreślił, że jego zespół, pomimo wysokiej porażki w pierwszej potyczce, nie stracił wiary w zwycięstwo.
„Znam bardzo dobrze tę drużynę, wierzę w tych koszykarzy i zapewniam, że nie przyjechaliśmy do Sopotu przegrać. Nie poddajmy się i ciągle jesteśmy głodni zwycięstw. Trefl jest może jednym z kandydatów do mistrzostwa, ale my mamy swoje cele i ambicje. Widziałem w szatni, że chłopacy chcą walczyć i podnieść się po pierwszej bolesnej porażce” – skomentował trener przyjezdnych Boris Balibrea.
Hiszpański szkoleniowiec nie ukrywa, że jest dumny ze swojej drużyny.
„Uważam, że zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Trefl jest jednak bardzo fizyczną i świetnie broniącą drużyną, z którą bardzo trudno się gra. Gospodarze zdominowali nas zwłaszcza na tablicach, mieli aż 18 zbiórek w ataku. Mogliśmy jednak lepiej wykonywać osobiste, bo nie wykorzystaliśmy sześciu, z bardzo słabą skutecznością rzucaliśmy zza łuku, a otwartych pozycji nie brakowało. W tak wyrównanym meczu każda akcja ma znaczenie” – podsumował Balibrea.
Trzeci mecz zaplanowano w piątek, a ewentualny czwarty dwa dni później także w Dąbrowie Górniczej. Jeśli dojdzie do piątej konfrontacji, jej gospodarzem w środę 15 maja będzie Trefl.(PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ sab/